Zamek śnieżki
Snow i David siedzieli w wielkiej sali rozmawiając na spokojnie o planowanych rozbudowach i zmianach w ich królestwie. Nie spodziewali się, że zaraz ich uśmiechy zgasnął, wtedy do sali wpadła zdyszana Ruby, jedna z przyjaciółek Snow, która była nazywana przez niektórych Czerwonym Kapturkiem.
- Spokojnie, mów pomału Ruby - dziewczyna wzięła głęboki wydech.
- Szłam lasem, gdy nagle zauważyłam Hooka, który biegnie i nawołuje Alice, a potem nastąpiło białe światło, które mnie oślepiło. Jak już wszystko ustąpiło, pobiegłam tam, ale nikogo nie znalazłam.
- Coś się stało, Alice...ona miała się tam spotkać z Willem. David ? - spojrzała na niego przerażona- to znowu się dzieje. Znowu ich stracimy, kolejny raz.
- Tym razem ich znajdziemy, nie martw się, gdziekolwiek są dadzą sobie rade - próbował ją uspokoić, chodziarz sam był zdenerwowany.
- Może pójść po Reginę? - spytała Ruby. Snow tylko kiwnęła głową na znak zgody.
Nowy Orlean
- Dzięki za nocleg kolego - mówił Hook, wchodząc do salonu gdzie Kol siedział i popijał alkohol.
- Napijesz się ? - Hook tylko się uśmiechnął i chwycił stojąca szklankę z rumem po czym się dosiadł.
- Właściwie, możesz mi mówić Kilian.
- Dobrze, więc Kilian, może po wiesz coś więcej o tej Alice. - powiedział Kol pijąc kolejną szklankę.
- Jest bardzo ważna dla mnie, strasznie uparta, na pewno sobie poradzi, znam ją, ale tak czy siak muszę ją znaleźć, może mieć kłopoty.
- Rycerz ratuje królewnę, no a raczej jakby pirat.
- W sumie, to jestem piratem - Hook się uśmiechnął.
- Piraci w tych czasach ? Nie przypuszczałbym - pierwotny mrużył oczy przyglądając się mu i wciąż myśląc, że jego nowy znajomy porządnie się uderzył w głowę.
- Tak, w sumie nie jestem stąd - Kol czuł od początku, że coś z nim nie tak.
- No właśnie, skąd dokładnie ?
- Hmm... nie uwierzyłbyś - gdy to powiedział pierwotny się zamyślił i powiedział jednym tchem.
- Gdybym powiedział ci prawdę o sobie, to wtedy ty byś nie uwierzył - oboje się po chwili roześmiali i wypili zawartość szklanek.
- Dobrze, więc nie jestem z tego świata, tylko z świata , który wy uważacie za bajki. Zapewne słyszałeś o bajce o Piotrusiu Panie.
- Tak Hook był zły, krokodyl... - uciął i spojrzał na Hooka.
- Tak to ja tylko, że Pan nie był dobry, ja w sumie też, ale Pan to wcielenie zła, a Alice jest córką Śnieżki to o niej jest bajka Alicja w krainie czarów. Widzę po minie, że ciężko w to uwierzyć - powiedział widząc, że Kol stara się to wszystko dobrze zrozumieć.
- No nie powiem, że łatwo w to wszystko uwierzyć, ale życie mnie nauczyło, że wszystko jest możliwe. Dobra teraz ja, zobaczymy jak sobie ty poradzisz. Wierzysz w wampiry?
- Raczej nie, żadnego jak dotąd nie spotkałem - w tym momencie Kol wskazał triumfalnie na siebie - nie mów, że ty...
- Bęk bęk dokładnie, jestem wampirem - Hook prychnął i w tym momencie twarz Kola się całkowicie zmieniła, powstały na niej czarne żyły i oczy przybrały barwę krwistej czerwieni.
- No to, już wierze. - powiedział, gdy tylko Kol miał normalny wyraz twarzy uśmiechał się szeroko.
Mistic Falls
- Caroline spokojnie - mówił przez telefon Stefan - znajdziemy go.
- Jest pełnia Stefan, a jak Tyler kogoś zaatakuje. Przecież jak się zmienia w wilkołaka, to nie panuje nad sobą.
- Zaraz będę u ciebie i zaczniemy szukać, znajdziemy go nim coś się stanie.
- Mam nadzieje - rozłączyła się i zabrała strzykawki z tojadem.
Alice
- No wreszcie widać jakieś domy - mruknęłam do siebie. Dalej szłam drogą nie spodziewając się czegokolwiek, usłyszałam donośne wycie bardzo blisko. Mimowolnie oddech mi przyspieszył, szukałam wzrokiem czegoś, lecz nic nie dostrzegłam. Usłyszałam trzask gałęzi za sobą. Odwróciłam się, lecz nic nie było widać. Przełknęłam ślinę, wyczułam, że coś jest za mną. Powoli się odwróciłam i zauważyłam wilka. Bardzo groźnego ogromnego wilka, który szczerzył swoje zęby w moja stronę. Z każdym jego ruchem, jego warkot przybierał na sile.
- Dobry wilczek - jeszcze głośniej zawarczał - Chyba, nie bardzo ci się podoba.- wyciągnęłam rękę pomału i powiedziałam - ANI MIS - lecz nic się nie stało, dalej podchodził - No co jest, powinieneś się zatrzymać. Ehh... czemu nie jestem w tym lepsza, ok to co teraz mogę zrobić.
Złapałam szybki wdech i rzuciłam się do lasu. Wilk podążył za mną próbowałam użyć magii lecz nic nie dałam rady zrobić. Trzy wdechy... przygwoździł mnie do ziemi raniąc przy tym boleśnie. Widziałam te jego oczy, które patrzały na mnie z chęcią mordu i wściekle ... zęby, które warczały, dwa szybkie wdechy... bicie serca...10 uderzeń..oczy powoli zachodziły mi mgłą. Ostatnie, co ujrzałam były zęby, które się zbliżają. Potem była tylko pustka.
Klaus
Siedziałem właśnie w fotelu i rozmyślałem, od pewnego czasu miałem dziwne sny powrotu Ester, mojej matki, która chciała nas zabić za to kim się staliśmy. Cokolwiek się stanie chce być przygotowany. Te wilki może i na niewiele się zdadzą, ale na chwile odwrócą uwagę.
Musze być gotowy na nadchodzące zmiany, czułem to, po prostu czułem. Wiem jestem paranoidalny i nienawistny, ale dla rodziny zrobię wszystko. Spojrzałem przez okno za którym tańczyły liście na drzewie.
Dosłownie czułem ich każdy ruch. Po paru chwilach usłyszałem lekkie skrzypnięcie drzwiami.
- Eljaha, bracie, było by miło, gdybyś mi pomógł, zmienić znowu Elenę w człowieka - mówiłem odwracając się do wchodzącego brata, ale wzrok miałem wbity w okno.
- Dobrze wiesz, że to robię, ale w tym wypadku nie dla ciebie - spojrzałem w końcu na niego z uśmiechem.
- Oh.. biedny Eliajha. Widzisz w niej Tatie i to ciebie gubi - mina mojego brata, zrobiła się bardziej kamienna. Wspomnienie o Tati go dobijało. Była kobietą, którą obaj kochaliśmy, która nie żyje przez niego. Choć minęło setki lat, on dalej o tym pamięta.
- Elena może i jest jej sobowtórem, ale jest zupełnie inna - uśmiechnąłem się cwanie.
- Ale jej uroda da ci znaki, tak jak to było z Katheriną. Ona też była sobowtórem z innym charakterem, ale i tak ci to nie przeszkodziło. Do Eleny też coś czujesz, możesz się wypierać - powiedziałem, gdy chciał zabrać głos - Ale nie zmienisz tego jak jest naprawdę - chwile się wpatrywaliśmy sobie w oczy. Już miał coś powiedzieć, gdy z impetem do salonu wpadła Bex.
- Nick, niech twoje pupilki się odwalą ode mnie albo je własnoręcznie wszystkie pousuwam - zaśmiałem się na jej widok. Postrzępiona sukienka i fryzura w nieładzie.
- Nick, ostrzegam, jeszcze raz niech któryś spróbuje...a tak w ogóle, to masz ich o czterech mniej.
- Nie mów, że cała czwórka ciebie chciała atakować.
- Nie, tylko jeden.
- To czemu...
- Bo mi się nudziło i zapamiętają to jako lekcje. Rozwalili mi buty, więc niech mnie nikt nie wkurza, jasne ? - chwile popatrzała i znikła marudząc pod nosem. Upiłem kolejny łyk alkoholu i spojrzałem przez okno.
Zamek Śnieżki
- Ok, to jakie mamy opcje Regino ? - David patrzył na Reginę, wszyscy zebrali się w sali wokół wielkiego stołu. Oczekiwali jakiegoś, sensownego wyjścia z tej sytuacji.
- Tak, naprawdę nie mamy dużo tego, możemy spróbować tunelem przez magiczną fasole.
- Nie, mamy już żadnej. - odpowiedziała Ruby.
- Nawet, musimy znać położenie gdzie ich szukać - powiedziała Snow.
- I to jest mały problem, potrzebuje kilku rzeczy by określić gdzie oni mogą być - mówiła Regina z przejęciem, które wyczuł David.
- Jest coś, czego nie możemy mieć ? - spoglądali sobie w oczy.
- Serce piekielnej syreny, nie będzie łatwo z tym.
- Gdzie możemy ją znaleźć ? - wszyscy wyczekiwali odpowiedzi.
- Podobno moja matka, zabiła wszystkie z tego gatunku - oczy Snow, które jak dotąd były przepełnione nadzieją zgasły - Mówię podobno, te bestie wyglądają uroczo na pierwszy rzut oka, ale to tylko iluzja by zdobyć ofiarę, żeby ją odnaleźć musimy wyruszyć do Nibylandii.
- Pan...- szepnęła Bell - będziemy musieli z nim walczyć i jeszcze z tą bestią.
- Wygląda na to, że nie mamy innego wyjścia - mówiła Regina przyglądając się każdemu - kto nie chce nie musi wyruszać.
- Ale jest jeszcze kwestia fasolki - Snow spojrzała na Reginę.
- Mogę użyć zaczarowanego kapelusza by nas przenieść, ale w tym wypadku na jakiś czas stracę moce, więc nie będę mogła wam pomóc w razie niebezpieczeństwa.
- Będziemy cię chronić - rzekł David.- To mamy ustalone, jutro w południe wyruszamy.
Kolejny dzień - Mistic Falls - Alice
Czułam straszny ból wiodący z górnej części kręgosłupa w dół, do każdej mojej części ciała. Powoli otworzyłam oczy, zaślepiało mnie białe światło. Usłyszałam szmer, gdy już moje oczy całkiem zdążyły się przyzwyczaić do światła ujrzałam grupkę ludzi wokół mnie. Pierwsza dziewczyna z długimi brąz włosami podeszła do mnie.
- Hej, lepiej się czujesz? - pytała z przejęciem w głosie.
- Tak, gdzie jestem? - rozejrzałam się po sali.
- W szpitalu - obok stała blondynka.
- Jestem Elena, a to - wskazała na blondynkę - Caroline, a ty to?
- Alice - mówiłam i od razu usiadłam - Co się stało z tym wilkiem ? - popatrzały po sobie dziwnie.
- Nie było żadnego wilka, zostałaś potrącona przez samochód - nie kumałam co za kit mi chcą wcisnąć, nagle do sali wparował barczysty chłopak.
- Widzę, że lepiej się czujesz, jestem Tyler - podał mi rękę.
- Alice - powiedziałam, w jego wzroku było coś znajomego jakbym go wcześniej widziała.
- I przepraszam cię.
- Za co?
- Yyy...- chłopak wyraźnie nie wiedział co powiedzieć.
- To on cię potrącił - powiedziała Elena szybko, za szybko.
- Samochodem ? - pokiwali głową. - okey - powiedziałam wolno.Wiem co widziałam, a oni coś ukrywają. Skoro chcą sobie grać w tą gierkę to niech grają byle beze mnie. Odpięłam wszystkie kabelki, które miałam podłączone do siebie.
- Co robisz ? Powinnaś leżeć - mówiła Elena, ja sobie nic z tego nie robiąc wstałam z łóżka.
- Gdzie moje rzeczy?
- Tutaj - Tyler mi je podał.
- Dzięki, miło było poznać - uśmiechałam się, nie czekając na jaką kolwiek odpowiedź wyszłam z budynku.
- Jak ? Czemu pamięta wilkołaka ? Przecież ją zauroczyłam - mówiła Caro przyglądając się reszcie.
- Nie mam pojęcia, nie jest wampirem - szepnęła Elena patrząc na drzwi.
- Ja się dowiem kim jest, niedługo zostanę jej prywatną ochroną - uśmiechnął się Ty, co nie uszło uwadze Caro, chrząknęła zwracają na siebie jego uwagę - No chyba nie myślisz, że ja i ona? - pokręcił głową i wyszedł.
Alice
Wychodząc z budynku poczułam świeży powiem powietrza. Zamknęłam oczy i zatęskniłam za domem i pomyśleć, że gdyby nie Sharon to bym teraz płynęła z Hookiem w nieznane. Uśmiechnęłam się i rozejrzałam dookoła, od czego mam zacząć. Nie wiem gdzie jestem, gdzie Will i gdzie Sharon, która może w każdej chwili zaatakować. Potrzebowałam jakiegoś punktu zaczepienia. Cokolwiek. Nie zdążyłam nawet zrobić kroku jak ten chłopak, Tyler mnie złapał za ramie.
- Może w czymś pomóc ? - spojrzałam na niego. Mimo tego że nie ufam nikomu. Czułam, że jemu mogę zaufać.
- Żebym to ja sama wiedziała. Hmm...może ty mi powiesz, gdzie ten wilk? - czułam jak się denerwuje - Ok nie muszę wiedzieć, ale wiem co widziałam. Nie wiem co twoje przyjaciółki chcą mi wmówić i z jakiego powodu, ale ja w to niewierze. Pa - odeszłam kilka kroków gdy usłyszałam.
- Czekaj - odwróciłam się - tak był tam wilkołak, ale się go pozbyłem - czułam, że nie mówi mi wszystkiego, ale to musiało mi na razie wystarczyć.
- No wreszcie - uśmiechnęłam się na co on też. Po chwili dołączyły do nas dziewczyny, jakoś mi one psują humor.
- To gdzie mieszkasz ? - spytała Caroline, wpatrywała się we mnie oczekując odpowiedzi i równocześnie odciągając mnie od Tylera.
- Nigdzie - ta odpowiedź ich zaskoczyła.
- No to skąd przyjechałaś ? - próbowała dalej Elena za blondynkę.
- Z bardzo daleka - widząc ich panikujące spojrzenia uśmiechnęłam się pod nosem.
- To co teraz zamierzasz zrobić? - spytał na spokojnie Tyler, spojrzałam na niego z uśmiechem na co Caro się nadęła, lubię ją wkurzać.
- Wynająć jakieś mieszkanie, to na początek.
- Dobrze się składa, mam duży dom a fajnie mieć jakiegoś współlokatora.
- A raczej współlokatorkę - powiedziałam. - Dzięki za pomoc, to może pójdę coś zjeść.
- Tutaj jest kawiarnia - wskazał Tyler - Zaraz do ciebie dołączymy musimy coś jeszcze zrobić.
- Ok niema sprawy - pewnie chcę pogadać z blondi. Odwróciłam się z uśmiechem od ucha do ucha i szłam w stronę kawiarni.
- Co to miało być !!!!!!!! - Caro patrzała wściekle.
- Uspokój się, wszyscy się gapią. Tym sposobem dowiemy się o niej więcej, a ja i tak miałem szukać jakiegoś współlokatora , więc dobrze się złożyło.
- Dobra, ale niech jej te łapy ciebie dotkną, to wtedy ja ją dotknę - na co Elena i Ty się zaśmiali -Idziecie czy nie ? - po chwili dołączyli do Alice.
Zaczarowana kraina
Wszyscy zebrali się na dziedzińcu, tworząc krąg. Była w nim Snow, David, Regina, Bell, Ruby i Gold, zwany też wcześniej Rumpelstilkiem.
- Mamy południe, kto chce się wycofać to to jest ostatnia szansa - David patrzył na pozostałych.- Dobrze skoro nikt to zaczynamy, Regino ? - skinęła głową i wyszła na środek kręgu.
Położyła kapelusz na środek wymawiając cicho zaklęcie. Powoli zbierały się kłęby dymu, które wirowały dookoła wszystkich. Dym unosił się coraz wyżej i wyżej, aż każdy zniknął w tych oparach. Opadając zebrał wszystkich i wciągnął w przejście wytworzone przez kapelusz, resztki dymu wróciły z powrotem do kapelusza, który po chwili zniknął.
Mistic Grill
Enzo dosiada się do Damona, który leniwie podnosi na niego wzrok. Po czym upija kolejny łyk alkoholu.
- Mamy jakiś plan ? - spytał Enzo.
- Do czego nam on ?
- Na te wilkołaki, ja nie mam zamiaru tak siedzieć bezczynnie jak one mi jedzenie zabijają. Ostatnio zabili Alex, miała taką słodką krew.Ehhh..nie mam czym się bawić.
- Znajdziesz sobie jakąś inną zabawkę - mówił beznamiętnie Damon. Enzo tylko przekrzywił głowę.- Stefan kazał czekać.
- Nie lubię czekać - szepnął Enzo.
- Ja też nie tym bardziej nie słucham nigdy Stefana - uśmiechnął się do Enzo.
- Więc ? Co robimy ? Zabijamy jak leci? - dopytywał się nie cierpliwie.
- Plan jest prosty, wytropimy potem zabijemy.- uśmiechnęli się zgodnie.
Alice
Usiadłam w kawiarni przy stoliku, czekałam na nich. Blondi to słychać aż tutaj, zaśmiałam się pod nosem. Musze jakoś znaleźć Willa, boje się o niego. Te zaklęcie rzucone przez Sharon mogło wywołać jakieś skutki uboczne. Nie znam tego zaklęcia, gdybym wcześniej się dopytała o tą Else, gdybym tylko mogła, ale za późno jest, a teraz muszę odnaleźć się w tym świecie. Odnaleźć Willa i jeszcze Sharon, jak znam życie na pewno to jeszcze nie koniec. Z moich myśli wyrwały mnie głosy moich nowych jakby znajomych. Może jakoś mi pomogą.
- To jak może coś zjemy. Ja stawiam - powiedział Ty, spojrzałam na niego ze słodkim uśmiechem przez co blondi wyglądała jakby warczała. Tyler zamówił nam wszystkim kawę i sałatkę z kurczakiem.
- Jakieś plany co do pobytu w Mistic panno Alice? - spytał a mnie się przypomniał Hook, który zwykle zwracał się do mnie panno Nolan.
- Właściwie tak, chce odnaleźć brata - wszyscy spojrzeli na mnie z smutkiem - zaginął, nie mam pojęcia gdzie może być.
- Zniknął w Mistic Falls? - spytała Caro.
- Nie wiem, nie mam pojęcia. To jest strasznie długa i poplątana historia - spojrzałam w filiżankę .W tym momencie cały mój zapał zniknął, czułam wewnętrzną pustkę i zmęczenie. Pewnie przez przeniesienie się.
- Pomożemy ci - spojrzałam na Elenę z wdzięcznością.
- A tym czasem zjemy, a potem zobaczysz swoje nowe lokum - uśmiechnęłam się, jakoś wszystko się ułoży, musi. Po godzinie spędzonej w przyjaznej atmosferze, pojechałam z Tylerem do domu. Był bardzo duży. Skoro ma taki dom musi być bogaty.
- Wchodź, nie stój w progu. - powiedział ze śmiechem, gdy zamiast wejść podziwiałam każdy fragment.
- Miłe gniazdko.- zaśmiał się widząc moją minę.
- Chodź na górę do pokoju - szłam za nim krok w krok po wielkich schodach. Na ścianach wisiały drogie obrazy. Widok przez okna był malowniczy na ogródek, w których pełno kwiatów.
Doszliśmy w końcu do pokoju, otworzył mi drzwi. Moim oczom ukazał się pięknie wystrojony pokój z wielkim łóżkiem przy oknie, komoda i lustro również wielkie. Pokój oznaczał się w ciepłych kolorach beżu.
- I jak? - Ty cały czas z uśmiechem obserwował moją reakcje.
- Jest cudowny.
- Pewnie nie jesteś przyzwyczajona do takiego luksusu sądząc po twojej minie - a żebyś wiedział, że jestem, jestem przecież księżniczką, zaśmiałam się. - Tak to prawda
- Jakbyś czegoś potrzebowała mam pokój obok. Krzycz czy coś - uśmiechaliśmy się.
- Dzięki - po chwili zniknął i zostałam sama, rzuciłam się na wielkie łóżko, myślałam o domu, o Willu, który nie wiadomo gdzie jest. Muszę też być gotowa do walki z Sharon. Ciekawe co robi Hook, pewnie obszukuje całą krainę i robi plan ratunku. Z takimi myślami zasnęłam ze zmęczenia.
Snow i David siedzieli w wielkiej sali rozmawiając na spokojnie o planowanych rozbudowach i zmianach w ich królestwie. Nie spodziewali się, że zaraz ich uśmiechy zgasnął, wtedy do sali wpadła zdyszana Ruby, jedna z przyjaciółek Snow, która była nazywana przez niektórych Czerwonym Kapturkiem.
- Spokojnie, mów pomału Ruby - dziewczyna wzięła głęboki wydech.
- Szłam lasem, gdy nagle zauważyłam Hooka, który biegnie i nawołuje Alice, a potem nastąpiło białe światło, które mnie oślepiło. Jak już wszystko ustąpiło, pobiegłam tam, ale nikogo nie znalazłam.
- Coś się stało, Alice...ona miała się tam spotkać z Willem. David ? - spojrzała na niego przerażona- to znowu się dzieje. Znowu ich stracimy, kolejny raz.
- Tym razem ich znajdziemy, nie martw się, gdziekolwiek są dadzą sobie rade - próbował ją uspokoić, chodziarz sam był zdenerwowany.
- Może pójść po Reginę? - spytała Ruby. Snow tylko kiwnęła głową na znak zgody.
Nowy Orlean
- Dzięki za nocleg kolego - mówił Hook, wchodząc do salonu gdzie Kol siedział i popijał alkohol.
- Napijesz się ? - Hook tylko się uśmiechnął i chwycił stojąca szklankę z rumem po czym się dosiadł.
- Właściwie, możesz mi mówić Kilian.
- Dobrze, więc Kilian, może po wiesz coś więcej o tej Alice. - powiedział Kol pijąc kolejną szklankę.
- Jest bardzo ważna dla mnie, strasznie uparta, na pewno sobie poradzi, znam ją, ale tak czy siak muszę ją znaleźć, może mieć kłopoty.
- Rycerz ratuje królewnę, no a raczej jakby pirat.
- W sumie, to jestem piratem - Hook się uśmiechnął.
- Piraci w tych czasach ? Nie przypuszczałbym - pierwotny mrużył oczy przyglądając się mu i wciąż myśląc, że jego nowy znajomy porządnie się uderzył w głowę.
- Tak, w sumie nie jestem stąd - Kol czuł od początku, że coś z nim nie tak.
- No właśnie, skąd dokładnie ?
- Hmm... nie uwierzyłbyś - gdy to powiedział pierwotny się zamyślił i powiedział jednym tchem.
- Gdybym powiedział ci prawdę o sobie, to wtedy ty byś nie uwierzył - oboje się po chwili roześmiali i wypili zawartość szklanek.
- Dobrze, więc nie jestem z tego świata, tylko z świata , który wy uważacie za bajki. Zapewne słyszałeś o bajce o Piotrusiu Panie.
- Tak Hook był zły, krokodyl... - uciął i spojrzał na Hooka.
- Tak to ja tylko, że Pan nie był dobry, ja w sumie też, ale Pan to wcielenie zła, a Alice jest córką Śnieżki to o niej jest bajka Alicja w krainie czarów. Widzę po minie, że ciężko w to uwierzyć - powiedział widząc, że Kol stara się to wszystko dobrze zrozumieć.
- No nie powiem, że łatwo w to wszystko uwierzyć, ale życie mnie nauczyło, że wszystko jest możliwe. Dobra teraz ja, zobaczymy jak sobie ty poradzisz. Wierzysz w wampiry?
- Raczej nie, żadnego jak dotąd nie spotkałem - w tym momencie Kol wskazał triumfalnie na siebie - nie mów, że ty...
- Bęk bęk dokładnie, jestem wampirem - Hook prychnął i w tym momencie twarz Kola się całkowicie zmieniła, powstały na niej czarne żyły i oczy przybrały barwę krwistej czerwieni.
- No to, już wierze. - powiedział, gdy tylko Kol miał normalny wyraz twarzy uśmiechał się szeroko.
Mistic Falls
- Caroline spokojnie - mówił przez telefon Stefan - znajdziemy go.
- Jest pełnia Stefan, a jak Tyler kogoś zaatakuje. Przecież jak się zmienia w wilkołaka, to nie panuje nad sobą.
- Zaraz będę u ciebie i zaczniemy szukać, znajdziemy go nim coś się stanie.
- Mam nadzieje - rozłączyła się i zabrała strzykawki z tojadem.
Alice
- No wreszcie widać jakieś domy - mruknęłam do siebie. Dalej szłam drogą nie spodziewając się czegokolwiek, usłyszałam donośne wycie bardzo blisko. Mimowolnie oddech mi przyspieszył, szukałam wzrokiem czegoś, lecz nic nie dostrzegłam. Usłyszałam trzask gałęzi za sobą. Odwróciłam się, lecz nic nie było widać. Przełknęłam ślinę, wyczułam, że coś jest za mną. Powoli się odwróciłam i zauważyłam wilka. Bardzo groźnego ogromnego wilka, który szczerzył swoje zęby w moja stronę. Z każdym jego ruchem, jego warkot przybierał na sile.
- Dobry wilczek - jeszcze głośniej zawarczał - Chyba, nie bardzo ci się podoba.- wyciągnęłam rękę pomału i powiedziałam - ANI MIS - lecz nic się nie stało, dalej podchodził - No co jest, powinieneś się zatrzymać. Ehh... czemu nie jestem w tym lepsza, ok to co teraz mogę zrobić.
Złapałam szybki wdech i rzuciłam się do lasu. Wilk podążył za mną próbowałam użyć magii lecz nic nie dałam rady zrobić. Trzy wdechy... przygwoździł mnie do ziemi raniąc przy tym boleśnie. Widziałam te jego oczy, które patrzały na mnie z chęcią mordu i wściekle ... zęby, które warczały, dwa szybkie wdechy... bicie serca...10 uderzeń..oczy powoli zachodziły mi mgłą. Ostatnie, co ujrzałam były zęby, które się zbliżają. Potem była tylko pustka.
Klaus
Siedziałem właśnie w fotelu i rozmyślałem, od pewnego czasu miałem dziwne sny powrotu Ester, mojej matki, która chciała nas zabić za to kim się staliśmy. Cokolwiek się stanie chce być przygotowany. Te wilki może i na niewiele się zdadzą, ale na chwile odwrócą uwagę.
Musze być gotowy na nadchodzące zmiany, czułem to, po prostu czułem. Wiem jestem paranoidalny i nienawistny, ale dla rodziny zrobię wszystko. Spojrzałem przez okno za którym tańczyły liście na drzewie.
Dosłownie czułem ich każdy ruch. Po paru chwilach usłyszałem lekkie skrzypnięcie drzwiami.
- Eljaha, bracie, było by miło, gdybyś mi pomógł, zmienić znowu Elenę w człowieka - mówiłem odwracając się do wchodzącego brata, ale wzrok miałem wbity w okno.
- Dobrze wiesz, że to robię, ale w tym wypadku nie dla ciebie - spojrzałem w końcu na niego z uśmiechem.
- Oh.. biedny Eliajha. Widzisz w niej Tatie i to ciebie gubi - mina mojego brata, zrobiła się bardziej kamienna. Wspomnienie o Tati go dobijało. Była kobietą, którą obaj kochaliśmy, która nie żyje przez niego. Choć minęło setki lat, on dalej o tym pamięta.
- Elena może i jest jej sobowtórem, ale jest zupełnie inna - uśmiechnąłem się cwanie.
- Ale jej uroda da ci znaki, tak jak to było z Katheriną. Ona też była sobowtórem z innym charakterem, ale i tak ci to nie przeszkodziło. Do Eleny też coś czujesz, możesz się wypierać - powiedziałem, gdy chciał zabrać głos - Ale nie zmienisz tego jak jest naprawdę - chwile się wpatrywaliśmy sobie w oczy. Już miał coś powiedzieć, gdy z impetem do salonu wpadła Bex.
- Nick, niech twoje pupilki się odwalą ode mnie albo je własnoręcznie wszystkie pousuwam - zaśmiałem się na jej widok. Postrzępiona sukienka i fryzura w nieładzie.
- Nick, ostrzegam, jeszcze raz niech któryś spróbuje...a tak w ogóle, to masz ich o czterech mniej.
- Nie mów, że cała czwórka ciebie chciała atakować.
- Nie, tylko jeden.
- To czemu...
- Bo mi się nudziło i zapamiętają to jako lekcje. Rozwalili mi buty, więc niech mnie nikt nie wkurza, jasne ? - chwile popatrzała i znikła marudząc pod nosem. Upiłem kolejny łyk alkoholu i spojrzałem przez okno.
Zamek Śnieżki
- Ok, to jakie mamy opcje Regino ? - David patrzył na Reginę, wszyscy zebrali się w sali wokół wielkiego stołu. Oczekiwali jakiegoś, sensownego wyjścia z tej sytuacji.
- Tak, naprawdę nie mamy dużo tego, możemy spróbować tunelem przez magiczną fasole.
- Nie, mamy już żadnej. - odpowiedziała Ruby.
- Nawet, musimy znać położenie gdzie ich szukać - powiedziała Snow.
- I to jest mały problem, potrzebuje kilku rzeczy by określić gdzie oni mogą być - mówiła Regina z przejęciem, które wyczuł David.
- Jest coś, czego nie możemy mieć ? - spoglądali sobie w oczy.
- Serce piekielnej syreny, nie będzie łatwo z tym.
- Gdzie możemy ją znaleźć ? - wszyscy wyczekiwali odpowiedzi.
- Podobno moja matka, zabiła wszystkie z tego gatunku - oczy Snow, które jak dotąd były przepełnione nadzieją zgasły - Mówię podobno, te bestie wyglądają uroczo na pierwszy rzut oka, ale to tylko iluzja by zdobyć ofiarę, żeby ją odnaleźć musimy wyruszyć do Nibylandii.
- Pan...- szepnęła Bell - będziemy musieli z nim walczyć i jeszcze z tą bestią.
- Wygląda na to, że nie mamy innego wyjścia - mówiła Regina przyglądając się każdemu - kto nie chce nie musi wyruszać.
- Ale jest jeszcze kwestia fasolki - Snow spojrzała na Reginę.
- Mogę użyć zaczarowanego kapelusza by nas przenieść, ale w tym wypadku na jakiś czas stracę moce, więc nie będę mogła wam pomóc w razie niebezpieczeństwa.
- Będziemy cię chronić - rzekł David.- To mamy ustalone, jutro w południe wyruszamy.
Kolejny dzień - Mistic Falls - Alice
Czułam straszny ból wiodący z górnej części kręgosłupa w dół, do każdej mojej części ciała. Powoli otworzyłam oczy, zaślepiało mnie białe światło. Usłyszałam szmer, gdy już moje oczy całkiem zdążyły się przyzwyczaić do światła ujrzałam grupkę ludzi wokół mnie. Pierwsza dziewczyna z długimi brąz włosami podeszła do mnie.
- Hej, lepiej się czujesz? - pytała z przejęciem w głosie.
- Tak, gdzie jestem? - rozejrzałam się po sali.
- W szpitalu - obok stała blondynka.
- Jestem Elena, a to - wskazała na blondynkę - Caroline, a ty to?
- Alice - mówiłam i od razu usiadłam - Co się stało z tym wilkiem ? - popatrzały po sobie dziwnie.
- Nie było żadnego wilka, zostałaś potrącona przez samochód - nie kumałam co za kit mi chcą wcisnąć, nagle do sali wparował barczysty chłopak.
- Widzę, że lepiej się czujesz, jestem Tyler - podał mi rękę.
- Alice - powiedziałam, w jego wzroku było coś znajomego jakbym go wcześniej widziała.
- I przepraszam cię.
- Za co?
- Yyy...- chłopak wyraźnie nie wiedział co powiedzieć.
- To on cię potrącił - powiedziała Elena szybko, za szybko.
- Samochodem ? - pokiwali głową. - okey - powiedziałam wolno.Wiem co widziałam, a oni coś ukrywają. Skoro chcą sobie grać w tą gierkę to niech grają byle beze mnie. Odpięłam wszystkie kabelki, które miałam podłączone do siebie.
- Co robisz ? Powinnaś leżeć - mówiła Elena, ja sobie nic z tego nie robiąc wstałam z łóżka.
- Gdzie moje rzeczy?
- Tutaj - Tyler mi je podał.
- Dzięki, miło było poznać - uśmiechałam się, nie czekając na jaką kolwiek odpowiedź wyszłam z budynku.
- Jak ? Czemu pamięta wilkołaka ? Przecież ją zauroczyłam - mówiła Caro przyglądając się reszcie.
- Nie mam pojęcia, nie jest wampirem - szepnęła Elena patrząc na drzwi.
- Ja się dowiem kim jest, niedługo zostanę jej prywatną ochroną - uśmiechnął się Ty, co nie uszło uwadze Caro, chrząknęła zwracają na siebie jego uwagę - No chyba nie myślisz, że ja i ona? - pokręcił głową i wyszedł.
Alice
Wychodząc z budynku poczułam świeży powiem powietrza. Zamknęłam oczy i zatęskniłam za domem i pomyśleć, że gdyby nie Sharon to bym teraz płynęła z Hookiem w nieznane. Uśmiechnęłam się i rozejrzałam dookoła, od czego mam zacząć. Nie wiem gdzie jestem, gdzie Will i gdzie Sharon, która może w każdej chwili zaatakować. Potrzebowałam jakiegoś punktu zaczepienia. Cokolwiek. Nie zdążyłam nawet zrobić kroku jak ten chłopak, Tyler mnie złapał za ramie.
- Może w czymś pomóc ? - spojrzałam na niego. Mimo tego że nie ufam nikomu. Czułam, że jemu mogę zaufać.
- Żebym to ja sama wiedziała. Hmm...może ty mi powiesz, gdzie ten wilk? - czułam jak się denerwuje - Ok nie muszę wiedzieć, ale wiem co widziałam. Nie wiem co twoje przyjaciółki chcą mi wmówić i z jakiego powodu, ale ja w to niewierze. Pa - odeszłam kilka kroków gdy usłyszałam.
- Czekaj - odwróciłam się - tak był tam wilkołak, ale się go pozbyłem - czułam, że nie mówi mi wszystkiego, ale to musiało mi na razie wystarczyć.
- No wreszcie - uśmiechnęłam się na co on też. Po chwili dołączyły do nas dziewczyny, jakoś mi one psują humor.
- To gdzie mieszkasz ? - spytała Caroline, wpatrywała się we mnie oczekując odpowiedzi i równocześnie odciągając mnie od Tylera.
- Nigdzie - ta odpowiedź ich zaskoczyła.
- No to skąd przyjechałaś ? - próbowała dalej Elena za blondynkę.
- Z bardzo daleka - widząc ich panikujące spojrzenia uśmiechnęłam się pod nosem.
- To co teraz zamierzasz zrobić? - spytał na spokojnie Tyler, spojrzałam na niego z uśmiechem na co Caro się nadęła, lubię ją wkurzać.
- Wynająć jakieś mieszkanie, to na początek.
- Dobrze się składa, mam duży dom a fajnie mieć jakiegoś współlokatora.
- A raczej współlokatorkę - powiedziałam. - Dzięki za pomoc, to może pójdę coś zjeść.
- Tutaj jest kawiarnia - wskazał Tyler - Zaraz do ciebie dołączymy musimy coś jeszcze zrobić.
- Ok niema sprawy - pewnie chcę pogadać z blondi. Odwróciłam się z uśmiechem od ucha do ucha i szłam w stronę kawiarni.
- Co to miało być !!!!!!!! - Caro patrzała wściekle.
- Uspokój się, wszyscy się gapią. Tym sposobem dowiemy się o niej więcej, a ja i tak miałem szukać jakiegoś współlokatora , więc dobrze się złożyło.
- Dobra, ale niech jej te łapy ciebie dotkną, to wtedy ja ją dotknę - na co Elena i Ty się zaśmiali -Idziecie czy nie ? - po chwili dołączyli do Alice.
Zaczarowana kraina
Wszyscy zebrali się na dziedzińcu, tworząc krąg. Była w nim Snow, David, Regina, Bell, Ruby i Gold, zwany też wcześniej Rumpelstilkiem.
- Mamy południe, kto chce się wycofać to to jest ostatnia szansa - David patrzył na pozostałych.- Dobrze skoro nikt to zaczynamy, Regino ? - skinęła głową i wyszła na środek kręgu.
Położyła kapelusz na środek wymawiając cicho zaklęcie. Powoli zbierały się kłęby dymu, które wirowały dookoła wszystkich. Dym unosił się coraz wyżej i wyżej, aż każdy zniknął w tych oparach. Opadając zebrał wszystkich i wciągnął w przejście wytworzone przez kapelusz, resztki dymu wróciły z powrotem do kapelusza, który po chwili zniknął.
Mistic Grill
Enzo dosiada się do Damona, który leniwie podnosi na niego wzrok. Po czym upija kolejny łyk alkoholu.
- Mamy jakiś plan ? - spytał Enzo.
- Do czego nam on ?
- Na te wilkołaki, ja nie mam zamiaru tak siedzieć bezczynnie jak one mi jedzenie zabijają. Ostatnio zabili Alex, miała taką słodką krew.Ehhh..nie mam czym się bawić.
- Znajdziesz sobie jakąś inną zabawkę - mówił beznamiętnie Damon. Enzo tylko przekrzywił głowę.- Stefan kazał czekać.
- Nie lubię czekać - szepnął Enzo.
- Ja też nie tym bardziej nie słucham nigdy Stefana - uśmiechnął się do Enzo.
- Więc ? Co robimy ? Zabijamy jak leci? - dopytywał się nie cierpliwie.
- Plan jest prosty, wytropimy potem zabijemy.- uśmiechnęli się zgodnie.
Alice
Usiadłam w kawiarni przy stoliku, czekałam na nich. Blondi to słychać aż tutaj, zaśmiałam się pod nosem. Musze jakoś znaleźć Willa, boje się o niego. Te zaklęcie rzucone przez Sharon mogło wywołać jakieś skutki uboczne. Nie znam tego zaklęcia, gdybym wcześniej się dopytała o tą Else, gdybym tylko mogła, ale za późno jest, a teraz muszę odnaleźć się w tym świecie. Odnaleźć Willa i jeszcze Sharon, jak znam życie na pewno to jeszcze nie koniec. Z moich myśli wyrwały mnie głosy moich nowych jakby znajomych. Może jakoś mi pomogą.
- To jak może coś zjemy. Ja stawiam - powiedział Ty, spojrzałam na niego ze słodkim uśmiechem przez co blondi wyglądała jakby warczała. Tyler zamówił nam wszystkim kawę i sałatkę z kurczakiem.
- Jakieś plany co do pobytu w Mistic panno Alice? - spytał a mnie się przypomniał Hook, który zwykle zwracał się do mnie panno Nolan.
- Właściwie tak, chce odnaleźć brata - wszyscy spojrzeli na mnie z smutkiem - zaginął, nie mam pojęcia gdzie może być.
- Zniknął w Mistic Falls? - spytała Caro.
- Nie wiem, nie mam pojęcia. To jest strasznie długa i poplątana historia - spojrzałam w filiżankę .W tym momencie cały mój zapał zniknął, czułam wewnętrzną pustkę i zmęczenie. Pewnie przez przeniesienie się.
- Pomożemy ci - spojrzałam na Elenę z wdzięcznością.
- A tym czasem zjemy, a potem zobaczysz swoje nowe lokum - uśmiechnęłam się, jakoś wszystko się ułoży, musi. Po godzinie spędzonej w przyjaznej atmosferze, pojechałam z Tylerem do domu. Był bardzo duży. Skoro ma taki dom musi być bogaty.
- Wchodź, nie stój w progu. - powiedział ze śmiechem, gdy zamiast wejść podziwiałam każdy fragment.
- Miłe gniazdko.- zaśmiał się widząc moją minę.
- Chodź na górę do pokoju - szłam za nim krok w krok po wielkich schodach. Na ścianach wisiały drogie obrazy. Widok przez okna był malowniczy na ogródek, w których pełno kwiatów.
Doszliśmy w końcu do pokoju, otworzył mi drzwi. Moim oczom ukazał się pięknie wystrojony pokój z wielkim łóżkiem przy oknie, komoda i lustro również wielkie. Pokój oznaczał się w ciepłych kolorach beżu.
- I jak? - Ty cały czas z uśmiechem obserwował moją reakcje.
- Jest cudowny.
- Pewnie nie jesteś przyzwyczajona do takiego luksusu sądząc po twojej minie - a żebyś wiedział, że jestem, jestem przecież księżniczką, zaśmiałam się. - Tak to prawda
- Jakbyś czegoś potrzebowała mam pokój obok. Krzycz czy coś - uśmiechaliśmy się.
- Dzięki - po chwili zniknął i zostałam sama, rzuciłam się na wielkie łóżko, myślałam o domu, o Willu, który nie wiadomo gdzie jest. Muszę też być gotowa do walki z Sharon. Ciekawe co robi Hook, pewnie obszukuje całą krainę i robi plan ratunku. Z takimi myślami zasnęłam ze zmęczenia.