piątek, 12 grudnia 2014

Rozdział 5



          Nibylandia

     Wszyscy szli naprzód w kierunku wulkanu. Snow rozmawiała z Davidem.
- Musimy jakoś odnaleźć Ruby - mówiła patrząc na niego.
- Możemy tylko czekać na Pana  kochanie, sam powiedział, że jeszcze się  z nim zobaczymy. Na pewno powie co chce i ją uwolnimy.Wyspa jest ogromna nie damy rady ich namierzyć - westchnęła.
- Tak masz racje.
- Po za tym jak tylko Rumpel da radę namierzyć ich, to to zrobi. Nie odpuszczę tego, on wie, że będę to drążyć - spojrzała Rumpla.
- Tak kochanie, wiem, ty umiesz być bardzo uparta - mówił idąc pierwszy.
- Dobrze, że to ci nie przeszkadza, prawda ? - on nie odpowiedział - Rumpel ? - odwrócił się z uśmiechem
- Oczywiście, że nie przeszkadza kochanie.
- Powinniśmy gdzieś rozbić obóz. Idziemy już kilka godzin - Regina miała dość wędrówki.
- Regina ma racje - mówił David stając - możemy zrobić to tutaj.


        Mistic Falls - rezydencja Mikelson


     Klaus chodzi wściekły po salonie , oddycha ciężko. Chwile patrzy w zamyśleniu  na stolik, nagle zrzuca wszystkie szklanki z niego. Spadły głośno na wszystkie strony, roztrzaskując się.
- Co tobie te szklanki zrobiły? Co? Nie chciały się słuchać i same się napełnić? - mówiła wchodząc ze śmiechem Rebecca.
- Bex, nie denerwuj mnie, ty zaczęłaś zabijać moje wilkołaki.
- Sorry, ale to nie ja skończyłam. Z resztą po co ci one, jak nie te to inne - usiadła w fotelu - nie rozumiem o co robisz ten szum - Klaus odwrócił się z wściekłością
- O to, że muszę być gotów !! - spojrzała na niego nie rozumiejąc.
- Na co ?
- Musze być, ona może już tu być - rozglądał się jak wariat.
- Kto ? Nick, kto ? - wszedł Elijha, a Klaus spojrzał na niego.
- Nasz matka - Elijha i Bex spojrzeli po sobie.
- Dlaczego tak uważasz ?- pytał powoli podchodząc Elijha.
- Nawiedza mnie w snach.
- To nie musi oznaczać, że...
- A to ! - krzyknął Klaus ukazując rękę z zrobionymi krwią tatuażami, patrzeli zaskoczeni - Gdy się obudziłem miałem już to, to musi być ostrzeżenie.


                  Alice

       Kolejny dzień w tym świecie, już nie pamiętam jak długo. W głowie ciągle mam myśl, że za długo. Tyler poszedł do pracy, więc sama musiałam się zaopatrzyć w śniadanie. Z braku jakich kol wiek opcji wyszłam z domu, chciałam się rozejrzeć po mieście i pomyśleć jak mogę znaleźć Willa. Szłam powoli uliczkami nucąc, po paru minutach nawet nie zauważyłam kiedy zeszłam ścieżką do lasu. Nagle usłyszałam za sobą trzask łamanej gałęzi, momentalnie stanęłam. Odwróciłam się gotowa do walki.
- To ty - mówiłam opuszczając ręce.
- O jak miło, że mnie pamiętasz - mówił uśmiechając się
- Jasne, dupek.
- Damon - patrzył robiąc groźną minę.
- Jak zwał tak zwał - odwróciłam się i chciałam iść, ale ten dupek zagrodził mi przejście- Zjeżdżaj.
- Bo co mi zrobisz - przybliżył się.
- Chcesz wiedzieć ?
- Chce, wiesz zwykle kobiety chcą mnie. - uśmiechał się, kurde czy on właśnie chce mnie uwieść ??
- Phii...i jeszcze co ? Ja na pewno nie, chyba śnisz, lepiej zabieraj swój tyłek, bo tarasujesz mi przejście.
- O przepraszam, nie chciałem.
- Jasne - prychnęłam, stał między murkami, które tworzyły przejście. Damon ustał bokiem dając mi mało przestrzeni do przejścia, gdy przechodziłam obok, otarłam się swoim ciałem o niego. Poczułam jego zapach, który mnie  chwilowo sparaliżował. Ominęłam go i szłam dalej, myślałam, że już się go pozbyłam. Niestety nie dany mi był spokój.
- Może ci w czymś pomóc ? - pytał idąc obok mnie, zatrzymałam się.
- Tak właściwie to tak.
- Co takiego ?
- Daj mi spokój - szłam dalej, jednak on nie odpuszczał.
- Hmm nie, tego akurat nie zrobię.
- Dlaczego?
- Bo nie chce - koleś działał mi na nerwy - Wiesz jestem ciekaw twojej krwi.
- Jeśli myślisz, że dam ci spróbować to się mylisz.
- A czy ja mówię, że ty mi dasz, mogę sobie wziąć sam - mruczał, spojrzałam na niego.
- Tylko spróbuj.
- Właśnie chcę.
- Nie wiesz z kim zadzierasz, chyba trzeba ci odpiłować te ząbki.
- A tobie ten język - mówił zbliżając się trochę - powinnaś być bardziej uprzejma, w końcu jesteś w naszym świecie.
- Hmm, a ty jak na przedstawiciela tego świata też niezbyt uprzejmie witasz gości.
- Taki już jestem.
- Ja też - szłam dalej, niestety Damon ani na chwile nie odpuszczał.
- Jesteś kapryśna jak inne księżniczki ? - nie odpowiedziałam, jednak dalej drążył temat - Pewnie tak, masz pełno służby. Wszyscy robią za ciebie, wiele razy w swoim istnieniu spotkałem księżniczki ,zawsze takie same. Marudne i oczekują, że każdy coś za nie zrobi - wyszliśmy ścieżką na ulice, miałam dość tej jego gadki. Odwróciłam się z zamiarem ataku czy czegoś i spostrzegłam, że jego nie ma, westchnęłam głośno.
- Zabije go przy najbliższej okazji - mruknęłam, zadzwonił mój telefon, znaczy nie mój. Tyler mi go dał na wszelki wypadek z każdym numerem jaki mógł mi być potrzebny. Na wyświetlaczu ukazał się napis Bonnie, nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Tak ??
- Hej tu Bonnie. Pomyślałam, że może zechcesz się do nas dołączyć. Za trzy godziny mamy pomóc w szpitalu z dziewczynami. Pomyślałam, że może nie chcesz się tak nudzić i nic nie robić.
- Chętnie pomogę. To lepsze niż zamartwianie się - uśmiechnęłam się gdy skończyłam rozmawiać. Mam jeszcze trochę czasu, więc powoli skierowałam się do Grilla.


             Damon

        Nie wiem czemu, ale podobało mi się wkurzać tą nową dziewczynę. Jak każda księżniczka na pewno jest wyniosła, co ja wygaduje jak każda kobieta. W mojej głowie chodził pomysł, żeby zrobić jej piekło. Dostarczy mi to chociaż rozrywki, będę miał co robić. Do mojego stolika dosiadł się Enzo.
- Wygadana ta nowa jest - powiedział, gdy tylko usiadł.
- Zarozumiała przecież to księżniczka.- prychnąłem.
- No tak, jakiś cięty na nią jesteś. W sumie jest niczego sobie chętnie bym się jej napił.
- No właśnie o wilku mowa - zauważyłem jak weszła do baru. Usiadła po drugiej stronie sali, nawet nas nie zauważyła.
- Stary, patrzysz tak jakbyś miał zaraz ją tam udusić.
- Bo mam taki zamiar, idę pokazać jak witamy tu gości. Idziesz ? - mówiłem wstając i idąc do jej stolika.


- Miałbym to przegapić ?  Nie ma mowy - mówił Enzo idąc za mną, dosiedliśmy się.
- Witaj księżniczko - miała minę jakby chciała nas zamordować - Co twoja służba za ciebie nawet się wita z innymi - widać, że coraz bardziej ją wkurzałem.
- Nie witam się z byle kim.
- No tak nie mamy wysokiego statusu.
- Ani dobrych manier - warknęła.
- To raczej ty nie masz, my się grzecznie  przywitaliśmy.
- To nie było grzecznie, czego chcecie?
- Pogadać - uprzedził mnie Enzo - Damon zaczął trochę szarżować i przesadził, prawda ?- spojrzał na mnie.
- Tak właśnie...trochę...- mruknąłem spoglądając na nią z miną niewiniątka. Co ją trochę zdezorientowało.
- O czym niby chcecie rozmawiać ? - patrzyła to na mnie to na mojego towarzysza.
- Coś o tobie, o świecie twoim. W jaki sposób możemy pomóc - mówił, a mnie zdziwiło na samą myśl o pomocy.
- Wy niby chcecie mi pomóc ? - nie wierzyła, z resztą sam nie wierzę.
- Tak - mówił Enzo - czemu nie, nie mamy mocy jak Bonnie, ale zawsze możemy coś zrobić. Jesteśmy do twojej dyspozycji Wasza Wysokość - uśmiechnął się szarmancko.
- Dobrze, tylko proszę nie zwracajcie się do mnie Wasza Wysokość.
- A jak niby ? - cicho prychnąłem, spojrzała na mnie ze złością w  oczach.
- Wystarczy Alice - teraz już patrzała jadowicie.
- Dobrze Alice - mówił Enzo łagodnie przez co skupiła wzrok na nim. Wolałem, żeby na mnie patrzała.Wtedy widzę jak się denerwuje - Problem z wydostaniem się z naszego świata pozostawmy Bonnie i jej mocom. Możemy się skupić na odnalezieniu twojego brata, masz jakieś zdjęcie jego ? - wyjęła i je podała - Okey nie kojarzę ani trochę takiej osoby.
- Ja też nie - powiedziałem, zauważyłem między nią, a jej bratem duże podobieństwo.
- No, czyli go nie zabiliście - powiedziała z ulgą i patrząc jakby  z pogardą na nas.
- Nie moja wina, że jestem wampirem, więc przestań z łaski swojej patrzeć tak na mnie - warknąłem - Bo inaczej jak tylko go znajdę to się nim zajmę.
- Słuchaj ty walnięty wampirze - wstała i oparła się dłońmi o stół - tylko spróbuj coś mu zrobić a przebije cię własnoręcznie kołkiem - każde słowo było przesiąknięte jadem, wstała i wyszła.
- No naprawdę jesteś na nią cięty Damon,wkurzyłeś ją nieźle, brawo.
- A ty  nagle chciałeś pomóc, co?
- Byśmy się do niej zbliżyli, może coś byśmy z tego mieli , jej krew. Nie wiem, ale poudawać to też fajna zabawa, ale ty to zaraz musisz zniszczyć tą swoją wybuchową stroną.
- Sorry, jakoś nie bawi mnie udawanie, a jej krew mogę zdobyć w inny sposób - spojrzał dziwnie i wyszedłem.

                Alice


     Wkurzył mnie ten cały Damon. O nie ...Wkurzył to mało powiedziane, jestem wściekła. Jak śmie grozić mojemu bratu. Szłam kopiąc kamienie, usłyszałam za sobą szmer, czułam go.
- Wiesz po tym co mówiłeś radzę się nie zbliżaj - odwróciłam się.
- Skąd wiedziałaś, że to ja? - patrzyłam prosto w jego błękitne oczy.
- Ciągnie się za tobą  i przed tobą smród  - prychnął.
- Masz bardzo cięty język. Hmm ja też i...- Damon podszedł bliżej - rzadko to robię i nie będę powtarzać, przepraszam za tamto - patrzył tak łagodnie. Czułam, że w tym jest haczyk, mimo tego wyglądał jakby naprawdę żałował, nie bardzo wiedziałam co powiedzieć.
- W porządku - odpowiedziałam w końcu.
- Mogę się z tobą przejść ? - robiło się coraz dziwniej.
- Jasne - pokiwałam głową i zaczęliśmy iść ścieżką w lesie.
- To masz jakiś plan, żeby odnaleźć brata?
- Nie, mógł wylądować w zupełnie innym świecie niż ja.
-Tak, to prawda, a każdy świat jest duży. Spójrz -wskazał ręką wodospad, który się wyłonił przed nami.
- Piękny jest - wyszłam lekko do przodu, zapatrzyłam się na kolory, które barwią łąkę, nagle poczułam ból w klatce.
- Mówiłem już, jak chcę to sobie sam wezmę - Damon ściskał mnie w tali mocno, nie mogłam nic zrobić. No tak, oczywiście w takiej chwili moja magia musiała nie działać. Poczułam jak się wbił w moją szyję, czułam się coraz słabiej, gdy myślałam, że braknie mi sił. W końcu mnie puścił.
- Masz bardzo słodką krew, lekko ostrą. Najlepsza jaką piłem potraktuj to jak komplement.
Miałam ochotę zabić tego walniętego pieprzonego wampira, niech tylko dojdę do siebie. Po chwili zniknął zostawiając mnie tak samą. Chwyciłam swój telefon, została mi godzina do spotkania. Moje ciało szybko zaczęło się leczyć, leżałam patrząc spokojnie na wodospad. Słyszałam szum wody, co mnie uspokajało.
Po paru minutach powoli wstałam, zabije go...Nie, to będzie ulga dla niego. Sprawię by cierpiał za to. Zaczęłam iść do szpitala gdzie miałam się spotkać z dziewczynami.

                      Damon

A jednak to zrobiłem i nie żałuje. Była strasznie naiwna skoro nawet się nie pilnowała. Wszedłem triumfalnie do baru  i się dosiałem do Enzo.
- A ty co taki wesoły? - patrzył kończąc to co miał  w szklance.
- Spróbowałem jej - patrzył zaskoczony a ja się uśmiechnąłem jeszcze szerzej.
- Ty chyba żartujesz?
- Nie, jest całkiem smaczna.
- Stefan cię za to zabije, chyba, że ona będzie pierwsza - akurat to mam gdzieś, nawet się tym nie przejmuje.
- Moc ma ograniczoną, więc wątpię, a Stefana się nie boję - uśmiechałem się cwanie.
Zawsze dostaje to co chce, ok prawie zawsze, w tej chwili pomyślałem o Elenie. Zamówiłem kolejną szklankę, ale w ostatniej chwili ją odstawiłem. Rozkoszowałem się smakiem jej krwi, który dalej miałem w ustach.


                    Alice

      Zakryłam ranę po ugryzieniu, szłam w kierunku szpitala. Dobrze, że Tyler pokazał mi co gdzie jest, idąc rozmyślałam jak się odegrać na Damonie. Może po prostu go zamrożę na jakiś czas i zacznę ignorować. Nie mogę marnować dużo energii na tego dupka. Musze jakoś się bronić przed Sharon i znaleźć Willa to moje priorytety. Jak się moja magia ustabilizuje to mogę się nim zająć a do tej pory muszę wytrzymać bez tego.
Weszłam do budynku szpitala , rozejrzałam się w środku.
- Alice ! - obejrzałam się i zobaczyłam Elenę.

- Hej, mam nadzieje, że się nie spóźniłam.
- Nie, jesteś w samą porę. Tylko jakaś taka blada jesteś - przyglądała mi się uważnie.
- To nic. Pewnie przez utratę magii albo wciąż ma na mnie wpływ to przeniesienie - uśmiechałam się błagając by nie zauważyła, że coś się stało.
- Chodź, dziewczyny już są na miejscu - szłyśmy korytarzem.
- A co będziemy robić?
- Mamy się zająć pacjentami, uprzyjemnić im chwilę w szpitalu, zajmiemy się dziećmi.
- Chętnie po mogę je rozweselić - zobaczyłam roześmianą Caro, która szła w naszą stronę.
- Nie uwierzycie, jest taki jeden facet tam na sali, jest też pacjentem. Pomaga właśnie z Bonnie zabawiać dzieciaki, jest niesamowity.
- Caroline, bo powiem o nim Tylerowi - mówiła śmiejąc się Elen - Chodźmy zobaczyć tego chłopaka - weszliśmy na wielka sale zabaw. Na środku zauważyłam grupkę dzieci i wysokiego mężczyznę. Kogoś mi on przypomina, dołączyła do nas Bonnie.
- Jest niesamowity dzieci go uwielbiają - zaśmiał się głośno, a ja stanęłam jak porażona piorunem.
- Will ? - dziewczyny spojrzały na mnie, a on się odwrócił. Zobaczyłam jego zaskoczoną twarz, która promieniała radością - Will ! - rzuciłam mu się na szyję, przytulił mnie mocno.
- Jak ja się martwiłam - podniósł mnie.
- Dobrze cię widzieć - mówił wprost w moje włosy. Oderwał się ode mnie i odwrócił do dzieciaków - Poznajcie moją siostrę Alice - pomachałam im gdy zaczęły się uśmiechać -Wybaczcie, ale musicie się sami na razie bawić, muszę porozmawiać z siostrą.
- Ale wrócisz jeszcze ? - spytała mała dziewczynka na oko miała pięć lat.Will kucnął.
- Jeszcze się zobaczymy - mrugnął okiem i poszliśmy w stronę dziewczyn.
- To jest właśnie mój brat Will, a to są Caroline Elena i Bonnie - wskazałam kolejno skinęli sobie głowami.
- To teraz musicie jeszcze wiedzieć jak wrócić do domu - powiedziała Elena.
- I pokonać królową lodu.
- Sharon tu jest ? - spytał mnie, skinęłam głową - Nie dobrze, Sharon przejęła kontrolę nad Elsą
- Myślałam, że Elsa to była Sharon.
- Też tak myślałem, ona sterowała Elsą. Mają takie same moce, tylko, że Sharon jest silniejsza, gdy się przenieśliśmy to leżałem tu cały czas. Nie mogłem chodzić, a gdy tylko zacząłem  wszyscy myśleli, że to cud.
- Czar wygasł.
- Tak, gdyby nie ten czar już dawno, by mnie tu nie było i bym szukał ciebie. Tylko, że oprócz jeszcze braku możliwości chodzenia, miałem przez jakiś czas problemy z pamięcią.
- A teraz jak jest ?
- Hmm nie narzekam. Pamiętam, że miałaś płynąć z Hookiem, biedak pewnie szaleje  z rozpaczy - udał , że płacze i pociągnął nosem, a ja go za to walnęłam.
- No akurat to pamiętasz - wszyscy się śmiali.
- Ok skoro znalazłem ciebie i mogę już chodzić to muszę teraz stąd spadać.
- Mhm dobra jak to się załatwia ? - zwróciłam się do dziewczyn.
- Ja się tym zajmę - powiedziała Elena i zaraz znikła.
     Przez kilka godzin bawiliśmy się z dzieciakami. Will został pomalowany przez dziewczyny, to był bardzo śmieszny widok. Zrobiłam parę fotek, żeby go potem tym torturować.
Dziewczyny jeszcze zostały w szpitalu, a my  po kilkunastu minutach byliśmy w drodze do domu Tylera. Śmialiśmy się i wygłupialiśmy całą drogę.


                 Rezydencja Mikelson


   Rebecca siedziała w fotelu bijąc się z  myślami. Elijha chciał coś powiedzieć, ale zrezygnował. Klaus patrzył to na jedno to na drugie.
- Jak widzę, żadne z was nie ma pojęcia co teraz.
- Nick, rozumiem po co były te wilkołaki, ale nie sądzę, żeby jakoś nam pomogły. Potrzebujemy czyjejś pomocy najlepiej jakieś wiedźmy, potężnej wiedźmy.
- Tylko, że jedyne jakie były to Nick się ich pozbył - mówiła oskarżającym tonem Rebecca.
- Były zagrożeniem, chciały nas zabić.
- Nie nas tylko ciebie i się wcale nie dziwię - Klaus z każdym jej słowem się wkurzał.
- Bex, Nick - zwrócił się do nich Elajha - przestańcie to w niczym nie pomoże. Jedynie kłócąc się damy przewagę matce.
- Masz rację bracie - Klaus się na chwilę zamyślił - Zaraz jest taka nowa, ma dużą moc.
- Jak chcesz ją znaleźć ? -pytała Bex wstając.
- Będzie się szwendać tam gdzie Salvatore i reszta.
- Jak z nimi jest to mi się wydaje, że nie będzie chciała współpracować
- Poproszę ją - dziwnie się uśmiechnął
- Niby jak chcesz ją prosić, na kolanach? - zaśmiała się.
- Mam lepsze sposoby, po tym jak chciałem ją zabić to ot tak się nie zgodzi.
- No tak kolejnej byś się pozbył, Nick. Nie zdziwię się jak ci da kopa w tyłek.
- Złoże jej propozycję nie do odrzucenia - tylko to powiedział i zniknął nie pozostawiając im na powiedzenie żadnego słowa.


                             Nibylandia

- Co teraz zrobimy ? Musimy odnaleźć Ruby i jeszcze piekielną syrenę - myślała głośno Snow.
- Mogę rzucić czar lokalizacyjny,  ale potrzebuje jeszcze wilcze jagody - odpowiedziała jej Regina - Rumpel dasz radę zrobić to inaczej ? - spróbował rzucić czar, nic się nie stało.
- Jak widać jeszcze nie, dalej blokuje moje moce.
- Gdyby te zaklęcie było bardziej dalekosiężne to byśmy tu nie byli - mruknęła Snow, którą zaraz David przytulił.
- Dlaczego twoje blokuje, a Reginy nie ? - spytał David patrząc na niego.
- Bo to Rumpel mnie uczył - odpowiedziała Regina - nieważne jak wiele mocy mam. Rumpel ma większą wiedzę na jej temat.
- Widzę, że nauczyłem cię znacznie więcej - uśmiechnął się do niej.
- Dobra, a możemy jakoś to odblokować ? - pytała Bell siedząc obok Rumpla.


- Poczekamy na Pana, gdy przyjdzie trzeba mu wbić mój sztylet. Wtedy jego moc osłabnie, wrócą moje moce i zrobię czar ochronny. Potem możemy szukać syreny.
- I Ruby - dopowiedziała Snow.
-Tak, w samej rzeczy.


                    Alice

     Siedziałam w fotelu, opowiadając pokrótce historie mojego pobytu tutaj. Siedział wygodnie rozłożony na kanapie i się patrzył nie dowierzając.
- Wampiry? Serio, Alice?  ale jazda - zaśmiał się.
- Nie tylko wampiry.
- No tak, jeszcze hybryda, wilkołaki i wiedźmy - śmiał się  - W piękny świat nas przeniosłaś.
- To nie jest śmieszne - a i tak się uśmiechałam - I to nie ja przeniosłam tylko przez Sharon.
- Dobrze już dobrze, przy najmniej to nie jest znowu Kraina Czarów. Nie zniósłbym tego drugi raz.
- Ja też nie, tyle lat z daleka od domu. Czy my znowu, czy znowu tak będzie ? Z daleka na kilka lat.
- Nie, tym razem się wydostaniemy. Masz moce, jesteśmy starsi i mamy kogoś w tym świecie kto nam pomoże.
- Pro po mocy - westchnęłam - nie działa zawsze. Coś się stało i mam wahania w magii.
- Dobrze, że nie nastroju bo pomyślałbym że jesteś w ciąży - rzuciłam w niego poduchą.
- Jeszcze raz, tylko spróbuj. Ostrzegam pierwszy i ostatni raz - mówiłam przez śmiech.
- Chwileczkę to ja będę królem.
- Właśnie będziesz, a nie jesteś, więc nie możesz mi rozkazać - pokazałam mu język.
- Wrrr zawsze masz jakieś ale - też pokazał język.
- I dobrze. Nom, a jeśli chodzi o osoby z tego świata to Klaus to wróg, a dwóch takich dupków mnie wkurza, Enzo i Damon, szczególnie Damon.
- Gdyby tu był Hook to byłby zazdrosny - zagwizdał, rzuciłam się na niego - Ooo czyli mam racje coś jest.
- Nie i się w tej chwili zamknij i nie gadaj głupot - upadliśmy na podłogę i się tak tarzaliśmy dobre parę minut, leżeliśmy potem obok siebie śmiejąc się.
- Dobra Will, chodź, mamy zaproszenie do Salvatorów, poznasz chłopaków.
- Mmm raczej wampiry - wstaliśmy.
Szliśmy drogą parę minut w zupełnej ciszy, aż nagle usłyszałam za sobą.
- Hej mała ! - obejrzałam się z gniewem na twarzy, wszędzie rozpoznam ten przeklęty diaboliczny głos.
- Widzę, że masz już jakiegoś towarzysza - potem zwrócił się do Willa - chyba cię kojarzę.
- To mój brat - dopiero teraz sobie przypomniał skąd go kojarzy.
- Will - podał rękę - nie wiem co zaszło między tobą, a moją siostrą, ale uważaj. Jeśli ustawi sobie jakiś cel, to to robi - zaśmiał się, Damon po chwili też zaczął.
- Ty baranie jeden, zaraz ci się pośmieję - walnęłam go obcesem w kostkę na co podskoczył. Poszłam przodem jednak jak byłam u drzwi Damon mnie wyprzedził. Posłał sarkastyczny uśmiech i otworzył drzwi wpuszczając nas , gdy przeszłam obok niego teatralnie zamlaskał. Przekręciłam oczami, weszliśmy do salonu, pierwszy zauważył nas Stefan.
- Hej Alice, a to pewnie Will - uścisnęli sobie ręce - Jestem Stefan, jak widzę znasz już Damona.
- Tak, miło poznać.
- A mnie księżniczko nie przestawisz ? - pytał ze śmiechem Ty.
- Hmm nie, chyba nie - zaśmiałam się.
- Wredna, widać sam muszę, jestem Tyler, witamy w Mistic Falls - uścisnęli dłonie. Po chwili Ty złapał mnie za rękę i pociągnął tak, że wylądowałam na kanapie obok niego i dziewczyn. Potem wszyscy dołączyli do nas, siedzieliśmy dobry parę godzin, rozmawiając, żartując i poznając się nawzajem. Cały wieczór upłynął w bardzo przyjemnej atmosferze, pierwszy raz odkąd się przenieśliśmy, czułam się zrelaksowana i bezpieczna.


2 komentarze:

  1. Cudowny ... Weny życzę !!! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuje :) mam nadzieje ,że następny rozdział napisze równie dobry..i dziękuje za czytanie i miły komentarz :) :)

      Usuń